Polskie Morze

Piękne widoki, liczne atrakcje i rozwinięta baza noclegowa oraz gastronomiczna sprawiają, że nad Bałtyk rok rocznie przybywają tłumy turystów. Większość z nich nie wyobraża sobie pobytu nad morzem bez chociaż jednej wyprawy na smażoną rybę. Czy jednak każdy gatunek jest równie dobrym wyborem? Jakie miejsca odwiedzać, a jakich unikać? Czego się wystrzegać?

 

Krótki przegląd rybnego menu

Praktycznie każdy punkt gastronomiczny bez względu na to, czy jest to położona na uboczu budka, czy ekskluzywna restauracja ma w swojej karcie smażone lub grillowane ryby. Czym jednak kierować się przy ich wyborze? Możemy założyć, że codziennie będziemy próbować innego gatunku. Jednak najbezpieczniej i jednocześnie najrozsądniej będzie zacząć od naszych lokalnych gatunków, czyli tych ryb, dla których Bałtyk jest naturalnym środowiskiem.

W szczycie sezonu urlopowego, mimo że połowy są ograniczone to jednak można dostać od rybaków świeżą flądrę oraz dorsza. I właśnie dlatego te gatunki najlepiej skosztować w pierwszej kolejności. Do tego zestawu warto jeszcze dołożyć śledzia.

W punktach gastronomicznych dostać możemy również inne, żyjące w Bałtyku ryby jak:

  • belona (60-100 cm) - suche mięso o łagodnym smaku;
  • sola (40-70 cm) - szlachetna, smaczna ryba o delikatnym smaku, mięso jest białe, chude i jędrne;
  • turbot (90-100 cm) - białe mięso o delikatnym smaku;
  • węgorz (50-200 cm) - luksusowa ryba o delikatnym smaku, jest jednak tłusta i ciężkostrawna;
  • łosoś (65-150 cm) - tłuste, soczyste mięso koloru pomarańczowo-różowego, ma charakterystyczny, wyrazisty smak, jest trudnodostępne. Zasadniczo w polskich smażalniach serwowany jest łosoś z Norwegii.

W menu nadmorskich restauracji i smażalni dostać możemy również te ryby, które z polskimi wodami mają niewiele wspólnego, a ich obecność w karcie dań jest efektem owocnej współpracy właściciela lokalu ze sklepem rybnym czy też supermarketem.

Najlepsza ryba to przede wszystkim ta świeżo złowiona lub przynajmniej we właściwy sposób mrożona. Bez względu na nasze preferencje raczej nie polecamy Wam pangi, ponieważ jest karmiona antybiotykami, środkami bakteriobójczymi oraz paszami. Podobnie ma się sytuacja w przypadku tilapii, której warunki hodowlane również pozostawiają wiele do życzenia.

Na co uważać w smażalni

W sezonie, gdy chętnych na zamówienie ryby jest bardzo wielu właściciele punktów gastronomicznych stawiają bardziej na ilość niż jakość. Jakie grzechy popełniają najczęściej?

Raczej mrożona. Niestety większość lokali, zwłaszcza tych położonych w centrum miejscowości swoje rybne menu buduje na mrożonkach. Dostając na talerzu gotowe danie tak naprawdę nie jesteśmy w stanie dociec ile czasu ryba przeleżała już w chłodni ani tym bardziej kiedy została złowiona. Zawsze jednak mamy większą szansę na upolowanie świeżej ryby wtedy, kiedy postawimy na gatunki z Bałtyku, a mowa tu oczywiście o wymienionych wyżej flądrze, dorszu oraz śledziu.

Smażenie w głębokim tłuszczu. W miejscach, gdzie turystów jest sporo zazwyczaj ryby pachną wielokrotnie schładzanym oraz podgrzewanym tłuszczem. Wiadomo, że zdrowe to nie jest. Z tego powodu lepszym wyborem będzie ryba z grilla.

Gruba panierka oraz liczne przyprawy. Każda ryba, by dobrze smakować musi zostać odpowiednio przyprawiona. Dla kucharzy i restauratorów solidne przyprawienie potrawy to niestety równie często także sposób na ukrycie faktu, że ryba niekoniecznie jest świeża. Gruba panierka natomiast podnosi cenę, zwłaszcza jeśli ryba jest panierowana wielokrotnie.

Co zatem możemy zrobić? Poniżej kilka wskazówek na temat tego jak zjeść dobrą rybę, której cena nie będzie przesadnie zawyżona.

Restauracja czy smażalnia?

Z jednej strony w smażalni ceny są niższe, z drugiej w restauracji danie rybne przygotowane z większą starannością. Niestety często takie stwierdzenie mija się z prawdą. O ile wynajmując apartament nad morzem mamy gwarancję, że lokal będzie przestronny i komfortowo wyposażony, o tyle w przypadku miejsc, gdzie wydawane są posiłki cena niekoniecznie musi odpowiadać jakości serwowanych dań. Często jest tak, że właśnie te małe, niepozorne budki, położone na obrzeżach miejscowości i prowadzone osobiście przez właścicieli przyrządzają dania na bazie świeżych ryb, kupowanych bezpośrednio od rybaków.

Nadmorski apetyt na rybę

Być nad Bałtykiem i nie zjeść ryby to jak pojechać w Tatry i nie skosztować kwaśnicy. Oczywiście spróbować możemy każdego gatunku, bynajmniej jeśli chcemy mieć choć cień szansy, że na naszym talerzu zagości świeża ryba to warto stawiać na lokalne gatunki w niewielkich budkach, często stojących na uboczu. A po smacznym posiłku najlepiej odpocząć w ciszy i spokoju. Strzałem w dziesiątkę będzie rezerwacja apartamentu ze względu na znacznie wyższy komfort wypoczynku związany z przestronnością lokalu, dogodnym wyposażeniem i większą intymnością niż w hotelu. W wynajętym apartamencie poczujemy się jak u siebie w domu i szybko zregenerujemy siły na kolejny dzień pełen wrażeń.